Branża chemiczno – kosmetyczna jest mi bliska od 2001 roku. Chemia gospodarcza i kosmetyczna w mojej ocenie, to efekt rozwoju cywilizacji, który odkrywa piękno, daje komfort, a nawet przedłuża życie.
W 2019 roku w Polsce chemia i rozwój cywilizacji zaczynają być problemem. Dobrobyt i wygodnictwo spowodowały, że za dużo używamy produktów zagrażających środowisku. Moim zdaniem w XX wieku dewastowaliśmy środowisko jeszcze bardziej – wylewanie ścieków do zbiorników naturalnych było normą, a śmieci wyrzucaliśmy gdzie nam się podobało. Jednak produkowaliśmy tych śmieci mniej, bo gospodarka centralnie planowana skutecznie ograniczyła konsumpcję. Świetnie radziliśmy sobie z drugim życiem opakowań i sami wymyślaliśmy produkty. Ale nie o degradacji środowiska i przeszłości chciałam pisać, a o markach kosmetycznych w trendzie dbania o planetę.
Skąd pomysł?
Inspiracją był niedawny zachwyt mediów nad pierwszym cosmetomatem, sprzedającym kosmetyki luzem, jako przejaw nowego kierunku EKO. Nie widzę w tym nic fajnego. To nowy, ale stary trend sprzedawania z „wiadra”. Dziś patrzę na niego z dystansem. Kojarzy mi się z brudem, ze słoikami po ogórkach, czy butelkami po winie. Mam wrażenie, że to przejaw cofania się w czasie, bo w krajach mniej rozwiniętych ten system to początek rozwoju chemii gospodarczej i kosmetyków. Na ten moment nie wiedzę siebie kupującej produkty bez nazwy, bez ładnego opakowania. Kocham marki, one są częścią mojego życia i lubię się z nimi utożsamiać.
Kiedy już zaakceptuję chodzenie z własnymi słoikami po kosmetyki, to pojawiają się pytania: co z higieną i terminami ważności? Dziś prawo kosmetyczne dba o bezpieczeństwo konsumentów, a jak będą kontrolowane produkty ze zbiorników? Co będzie z reklamacjami i czystością wyrobów nakładanych do własnych słoików, z beczki napełnianej różnymi partiami produkcyjnymi? Jakie będą oznaczenia produktów? Jaką będziemy mieć gwarancję, że kupujemy ten konkretnie krem na zmarszczki? Dziś mamy opakowanie, nazwę producenta i możemy złożyć reklamację. Kupując produkt z beczki, nie będzie osoby odpowiedzialnej, wina spadnie na konsumenta, że źle przechowywał kosmetyk.
Jakie mogą być konsekwencje:
Zdaję sobie sprawę, że trend jest nieunikniony, od dawna kupujemy bezmarkowe jedzenie na wagę, perfumy z nalewaka, zachwycamy się krojonymi kosmetykami, lubimy lepione ręcznie kule do kąpieli, pomadki na zamówienie z surowców niewiadomego pochodzenia i nie mamy pretensji, że niezabezpieczone produkty bez daty ważności leżą na półkach sklepowych.
To, że za 17 lat będę wspominać kosmetyki w pięknych opakowaniach ma bardzo wysokie prawdopodobieństwo.
Dlaczego tak uważam?
A dlatego, że dokładnie 17 lat temu zaczęła się w Polsce era marek własnych, w którą kompletnie nie wierzyłam. Początkowo była to niskiej jakości chemia gospodarcza i mało kto przypuszczał, że trend rozwinie się na masową skalę w różnych kategoriach FMCG. Dziś trend private label zdominował rynek chemiczno – kosmetyczny i nie kojarzy się z niską jakością. Dlatego, mimo mojego zwątpienia i oporu na kosmetyki z beczki, nie mówię: „to nie możliwe, to się nie wydarzy.” Skoro internet, smartfon i fb były kiedyś science fiction, nie było podpasek ze skrzydełkami i suplementów diety, a w telewizji reklamowano mocne trunki i papierosy, to dlaczego powrót do przeszłości i świat bez marek nie może istnieć? W końcu życie w wielu dziedzinach zatacza koło.
P.S Jeśli ten wpis będzie można przeczytać za 17 lat, wtedy okaże się, czy miałam rację 🙂 Mam jednak nadzieję, że branża pójdzie w kierunku papierowych, odpornych na wilgoć opakowań i zachowa w naszym życiu marki wraz z ich identyfikacją.
Małgorzata Włodarczyk – marketer, coach ICC dla marketerów, mentor brand managerów FMCG. Odświeżam oraz tworzę marki i ich komunikację, dzielę się wiedzą z zakresu prowadzenia marek FMCG. Dostarczam treści o marketingu, tworzeniu koncepcji produktów kosmetycznych, pracy z marką oraz rozwoju osobistym dla marketerów i prowadzących biznes. Prezentuję subiektywne rekomendacje narzędzi, usług i produktów związanych z marketingiem, coachingiem i biznesem. Więcej na LinkedIn.