Jakże totalnym rokiem był ten 2022-i, wręcz epicki.
Wszystkie plany w łeb wzięło i nawet najlepsza strategia nie przewidziałaby takich wydarzeń w moim otoczeniu.
Jakie wnioski mam po 2022?
Żyj i pozwól żyć innym.
Dla innych nie ma znaczenia co przeżywasz, co osiągasz, czego chcesz i na jakim etapie życia jesteś, bo to Twój świat i oni mają go głęboko w czterech literach. Jeśli mówią inaczej, to znaczy że kłamią 😉
Żeby nie było – to jest jak najbardziej ok, takie jest życie.
W zasadzie nic, ale to Ty decydujesz czy chcesz czytać dalej.
Przeczytałam mój zeszłoroczny ranking, fajne uczucie widzieć go po roku. W 2022 roku, lekka zmiana.
Dla kogo? Dla każdego marketera, który nie przeczytał jeszcze całej literatury marketingowej, a szczególnie dla tych z małych i średnim stażem. Bardzo dobra lektura dla ludzi zajmujących się sprzedażą w FMCG.
O czym? Zbiór niezbędnych informacji o myśleniu i podejmowaniu decyzji podczas zakupów oraz postrzeganiu produktów lub komunikacji.
Wszystko potwierdzone informacjami z psychologii i badaniami.
Wielu marketerów posługuje się narzędziami sprzedażowymi i zasadami budowania komunikatów, a nie zawsze wie dlaczego. To, z czego korzystamy w marketingu jest przecież uwodnione. Książka pokazuje na przykładach jak niektóre mechanizmy działają na zachowania odbiorcy.
Jednym z takich elementów jest cena z końcówką 0,99 zł. Korzystamy z niej często przy projektowaniu cen. Mało kto jednak wie, że nie działa przy produktach luksusowych czy tych kupowanych na prezent.
Książka jest zbiorem informacji pomocnych w marketingu. Czytając ją można zaoszczędzić sporo czasu na poszukiwaniu wiedzy o trikach marketingowych i sprzedażowych. Jest uporządkowana i dobrze się ją czyta.
To co zawiera „Neuromarka” jest mi bardzo bliskie, wiele mechanizmów znałam i dodatkowo potwierdziłam swoją wiedzę, która od lat próbuję zaszczepiać w markach i ludziach zajmujących się markami.
Jeśli ktoś jest marketerem czy sprzedawcą, warto ją przeczytać. W szczególności polecam pracownikom agencji marketingowych i digitalowych.
Czy warto? TAK zdecydowanie. Oszczędza czas, porządkuje wiedzę i wielu czytelników może zaskoczyć.
Dla kogo? Dla marketerów młodych i starych, którzy chcą być na bieżąco wiedzą, a nie specjalizują się w big data, IT i nie siedzą na bieżąco w nowinkach technologicznych. Jest obowiązkową lekturą dla studentów marketingu i dla tych, którzy nie grzeszą czytaniem książek marketingowych, a ich narzędziami do pracy są tylko social media.
O czym? Książka jest bieżącą wiedzą o technologiach wkraczających do marketingu. Warto ją przeczytać, jeśli ktoś uznaje się za człowieka marketingu i planuje nim cały czas być.
Podczas czytania tej książki pomyślałam, że jako Polska jesteśmy totalnie zacofani we wdrażaniu technologii w rzeczywistym marketingu. Być może to skrzywienie zacofaną branżą kosmetyczną daje mi takie wyobrażenie, ale tak właśnie myślę obserwując ją od wielu lat. Utknęliśmy we własnym sosoie „cudownych receptur” łączących technologię z naturą.
W trakcie czytania tej książki, czułam się jak w 1997 roku, kiedy pierwszy raz dojrzałam u Kotlera informację o dyskontach i markach własnych, które na dobre zagościły w Polsce dopiero 10 lat później. Dziś kiedy czytam o robotach humanoidalnych, zastanawiam się za ile lat będą w naszym życiu na porządku dziennym. Wiem jedno, że wrócę do filmu „AI – sztuczna inteligencja”, żeby po 20 latach spojrzeć na ten film z perspektywy zbliżającej się rzeczywistości.
Książka mocno pobudziła moją wyobraźnię i jakoś trudno mi uwierzyć, że AI wkroczy w Polsce szybko, skoro przez wojnę na Ukrainie cofamy się do XIX wieku, nie potrafimy sobie poradzić z rakiem i otyłością, nie mówiąc już o chorobach psychicznych, które przez technologię postępują bardzo szybko.
Rozbawiła mnie też przewidywanie rozwoju zwinnych organizacji (agile), które obalają istnienie długookresowych strategii i porzucają badania prototypów na rzecz minimalnych partii testowych. Przecież działania na „YOLO” i produkowanie wyrobów bez badań konsumenckich jest powszechną taktyką stasowaną przez polskie firmy kosmetyczne odkąd w tej branży jestem (a jestem długo). W dodatku nie wynikało to z genialnych rozwiązań organizacyjnych, ale z chęci szybkiego rozwoju i braku zasobów finansowych. Cóż za odkrywcze działanie i obalanie wieloletnich teorii. 😉
Czy warto? Powiedziałabym, że to lektura obowiązkowa dla ludzi marketingu. Kotler przepowiada rzeczywistość od lat, więc warto być świadomym co się za x lat wydarzy, szczególnie jeśli ktoś jest na początku kariery marketingowej.
Dla kogo? Dla osób, które mają do czynienia z pisaniem w swoim życiu zawodowym. Niezależnie jakie to teksty – blogowe, „socialowe”, czy opisy na produktach, warto przyswoić tę wiedzę. Książka nie jest dla wytrawnych copywriterów.
O czym? Praktyczny poradnik dla każdego, kto ma do czynienia z pisaniem tekstów publicznych. Oczywiście tytuł jest clickbaitowy, ale zawartość wartościowa.
Miałam kiedyś dwóch szefów, dzięki którym rozpoczęłam przygodę z pisaniem.
Pierwszy motywował mnie do pisania tekstów urzędowych poprzez działanie na moją ambicję mówiąc – „Pani Małgosiu, z Panią to Pana Tadeusza nie napiszę”.
Dzięki niemu, pisma gdzie wyjaśniałam opóźnienia w budowach sieci elektroenergetycznych, to była poezja. Myślę, że nie jeden inwestor budowy był zaskoczony.
Dzięki drugiemu szefowi nauczyłam się pisać teksty na opakowania. Ten miał nieco inną metodę na naukę – dawał mi opakowanie produktu, który wg niego był dobrze opisany (miały całkiem dobre treści) i mówił – „Pani napisze ten tekst tak, albo jeszcze lepiej i na jutro.”
Napisałam tyle tekstów na opakowania, że nawet je polubiłam.
Takie były moje początki z pisaniem. Dziś każdy, kto chce pisać ma dostęp do gotowych rozwiązań, bez konieczności eksperymentowania.
Gdybym 20 lat temu miała pod ręką podobne rozwiązania, byłoby mi znacznie łatwiej.
W marketingu umiejętność tworzenia treści jest obowiązkowa. Marketer od komunikacji, czy zarządzania produktem nie może powiedzieć, że nie umie pisać tekstów. Weź tę pozycję pod uwagę jeśli jesteś marketerem. Dowiesz się m.in. jakich błędów nie popełniać i co to jest język korzyści.
Widziałam tę książkę w postaci audiobooka, ale nie polecam. Chyb, że robisz notatki podczas słuchania.
Czy warto? TAK. Nawet koniecznie przeczytaj, jeśli masz do czynienia z pisaniem tekstów lub chcesz zacząć przygodę z publicznym pisaniem.
Dla kogo? Dla osób, które są zainteresowane rozwojem biznesu on-line i są na początku drogi. Może być też dla osób, które są zainteresowane życiem biznesowym Michała Szafrańskiego – blogera od finansów, autora książki „Finansowy Nija”.
O czym? Książka jest fajnym case study Michała Szafrańskiego dot. biznesu on-line. Pochłonęłam ją w jeden dzień. Tytuł mnie zmylił i dlatego nie kupiłam tej książki wcześniej. Jakież było moje zaskoczenie, że to całkiem dobry materiał dla początkujących z biznesie on-line. Gdybym sięgnęła po nią wcześniej, na pewno zaoszczędziłabym pieniądze wydane na kurs u znanej postaci internetowej. No cóż, widocznie tak miało być.
Nie jest to szkolenie z tworzenia biznesu blogowego, ale jest inspiracją i bazą do podjęcia decyzji o rozpoczęciu takiej działalności.
Jeśli nie interesuje Cię wiedza na tema biznesu on-line, możesz potraktować to jako historię człowieka, który wiedział czego chce, o kosztach i zyskach samodzielnej pracy oraz mechanizmach jakie wpływają na biznes on-line.
Książka jest bardzo prosto i przyjemnie napisana, dobrze się ją czyta. Zawiera też kilka cytatów rozwojowych, do mnie trafiły takie dwa:
I z tym drugim zostaję na ten rok mojej pracy. 🙂
Czy warto? Dla mnie TAK, ale może dlatego, że temat jest teraz dla mnie interesujący. Dla zaawansowanych w biznesie on-line – NIE.
Dla kogo? Dla osób, które miały do czynienia z rozwojem osobistym choć trochę. Dla tych, którzy nie czytają publikacji rozwojowych może wydawać się nieco dziwna i oderwana od rzeczywistości. Może być przydatna dla przedsiębiorców, ale również dla każdego, kto zastanawia się jak osiągnąć tzw. SUKCES.
O czym? Lekka lektura Hawkinsa, nie wymaga aż tak dużego wysiłku jak inne jego pozycje (być może dlatego, że jest materiałem spisanym po jego śmierci).
Dla mnie bardzo fajny, lekki materiał odświeżający wiedzę rozwojową. Przykłady z życia autora i wiele definicji sukcesu opartych na mocy, przeramowały moje spojrzenie na drogę zawodową. Niektóre zaś utwierdziły mnie w tym, co sobie zaplanowałam.
Po jej przeczytaniu zostało sporo notatek. Na zachętę do sięgnięcia po tę pozycję zostawię przykładowe cytaty.
Dla kogo? Dla każdego, kto startuje w dorosłe życie. Dla każdego, kto nigdy nie zrobił prywatnego planu finansowego. Dla każdego, kto choć raz w życiu zdecydował się a kredyt. Dla każdego, kto myśli o założeniu własnej firmy. Dla każdego…
No z małym wyjątkiem – nie jest dla dla księgowych, finansistów i ogarniaczy finansów na poziomie mikro i makro.
O czym? Książkę zaliczyłam do rozwojowych, bo:
Praktyczny poradnik dla zaczynających dorosłe, samodzielne życie. Jest też świetną lekturą dla osób, które korzystają z kredytów, chcą zacząć oszczędzać pieniądze i chcą zarządzać swoimi finansami.
Jeśli nigdy nie zrobił*ś tabelki w excelu z własnym budżetem i chcesz zobaczyć nowy obraz siebie, to koniecznie sięgnij po tę książkę.
Książka zainspirowała mnie do zmiany niektórych nawyków i dzięki niej stałam się fanką treści publikowanych przez Michała.
Jest w niej sporo nieaktualnych danych dot. inflacji, ofert bankowych i zasad opodatkowania, ale nie to w niej jest istotne. Ważna jest wiedza dotycząca mechanizmów i zasad funkcjonowania finansów skali mikro i makro.
Jestem przekonana, że wiele osób nie ma pojęcia w jakim świecie funkcjonuje i dzięki wiedzy z książki realnie spojrzy na ubezpieczania, zakupy nieruchomości, kredyty i inne obszary związane z finansami firmowymi i prywatnymi.
Wiem, że gdybym przeczytała tę książkę na początku studiów (niestety jej wtedy nie było) na pewno nie popełniłabym wielu błędów zakupowych i finansowych.
Polecam ją wszystkim lekkoduchom, którym pieniądze przepływają przez palce. Ta książka, była dla mnie przełomowa w 2022 roku.
Dla kogo? Nie wiem 😉 Czytało ją wiele kobiet z mojego otoczenia. A tak na serio wydedukowałam, że może być dla osób pracujących nad samoświadomością (rozwój osobisty). Może być dla osób, które lubią metafory oraz interpretacje bajek i legend. Możne też być dla osób zgłębiających obszary psychologii kobiet.
O czym? O kobietach. O zachowaniach kobiet, które autorka odczytała w baśniach i starych opowieściach.
Najbardziej podobał mi się obraz kobiety w „Brzydkim kaczątku” i „Dziewczynce z zapałkami”.
„Brzydkie kaczątko” zostanie już ze mną na zawsze. Jest idealną metaforą dla kobiet żyjących w dyskomforcie. Takich, które nie mogą się odnaleźć w rodzinnym środowisku. Tułaczka brzydkiego kaczątka i odnalezienie „takich jak ono” jest nadzieję dla poszukujących swojego miejsca w życiu.
Książka jest pełna baśniowych historii, w których kobiety mogą odnaleźć kawałek siebie, ja odnalazłam.
Nie czyta się łatwo, lekko i przyjemnie, wymaga skupienia i zastanowienia się. Należy do kategorii „grubych i pojemnych”. Zadziwiające, że powstawała przez 20 lat. Nie wiem, czy miałbym tyle motywacji, żeby pisać jedną książkę przez tyle lat.
Czy warto? TAK jeśli lubisz metafory, psychologię i zgłębiasz osobowość kobiet lub swoją.
Chcesz zmienić perspektywę? Zajrzyj do PODSUMOWANIE MARKETINGOWE 2021
Małgorzata Włodarczyk – marketer, coach ICC dla marketerów, mentor brand managerów FMCG. Odświeżam oraz tworzę marki i ich komunikację, dzielę się wiedzą z zakresu prowadzenia marek FMCG. Dostarczam treści o marketingu, tworzeniu koncepcji produktów kosmetycznych, pracy z marką oraz rozwoju osobistym dla marketerów i prowadzących biznes. Prezentuję subiektywne rekomendacje narzędzi, usług i produktów związanych z marketingiem, coachingiem i biznesem. Więcej na LinkedIn.